Natalia:
To był najlepszy dzień mojego życia. Wstałam, zjadłam mleko z płatkami i
usiadłam na kanapie ciesząc się pierwszym dniem wakacji. Po jakimś czasie
usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiona, bo nikogo się dzisiaj nie spodziewałam,
podeszłam je otworzyć. Okazało się, że to mężczyzna, którego twarz wydawała mi
się dziwnie znajoma.
- Katharine Smith? – zapytał.
- Tak – przytaknęłam.
- A co się stało? – Nie ukrywam, zaskoczył mnie swoją wizytą.
- Mam dla pani dobrą wiadomość…
- To znaczy?
- Na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech.
- Proszę pana, proszę nie być takim tajemniczym. – Powiedziałam z nutą
poirytowania w głosie i w tym samym momencie przypomniało mi się, kim jest
osoba z którą właśnie rozmawiam.
Ola:
Obudziły mnie pierwsze promienie wschodzącego
słońca. Nie śpieszy mi się, mogę wylegiwać się do woli. Owinęłam się szczelnie
pierzyną i przez następny kwadrans cieszyłam się pierwszym dniem wakacji...
Pomału podniosłam się i rozejrzałam. Wszystko było w
absolutnym porządku, artystyczny nieład w moim pokoju zastąpiły ład i harmonia,
gdyż wczorajsze popołudnie było pierwszym wolnym od dawna i miałam czas na
nadrobienie zaległych obowiązków…
Podeszłam do okna i od razu przekonałam się, że to
najpiękniejszy poranek, jaki w życiu widziałam. Słońce świeciło mocno, a przez
niebo leniwie przewijały się białe, puszyste kłębki chmur. Ogród prezentował
się w tej scenerii wyjątkowo kusząco. Najzieleńsza trawa lśnieniem zapraszała,
by stracić cały dzień na leżeniu w niej.
Ponieważ pogoda była cudowna, wybrałam wygodną,
letnią sukienkę, o której założeniu marzyłam przez ostatni tydzień roku
szkolnego. Po porannej toalecie zbiegłam na dół i rozejrzałam się. Zwykle na blacie
kuchennym czekał na mnie plan dnia, ale dziś żadnego planu nie było. Czekało za
to na mnie cudowne śniadanie. Miseczka soczystych truskawek ze śmietaną i
dzbanek lemoniady wywołały u mnie prawdziwą nirwanę. Wyszłam na zalany słońcem
taras, po drodze zabierając moją ulubioną książkę. Leżałam na leżaku, ciesząc
się chwilą, gdy z błogiego otępienia
wyrwał mnie telefon.
- Hej Ola, miałabyś może ochotę pójść ze mną do
kina?
To chyba
będzie mój najszczęśliwszy dzień w życiu…
Jeremiasz:
Obudziły mnie pierwsze
promienie słońca.
„Mmmmm, ale się wyspałem”- pomyślałem.
Moje rozmyślania przerwał Tata.
- Jeremiasz
wstawaj, już dziewiąta.
Spojrzałem na zegarek, rzeczywiście tata się nie pomylił,
zresztą jak zawsze. Trochę mi się smutno zrobiło, ponieważ był to ostatni dzień
wakacji w Paryżu. Tata oczywiście
jak zwykle zapodał niezwykłą niespodziankę.
-Dzisiaj jedziemy do Disneylandu…
Byliśmy już na miejscu. Wysiadłem z auta i o mało się nie
przewróciłem. Moje nogi były strasznie zdrętwiałe. Czas był jednak ruszać do
kasy.
Staliśmy już półtorej godziny. Lepiej już było, jak nogi drętwiały,
teraz mnie bolały…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz